Pokolenie wiecznych chłopców, wychowane na superbohaterskich komiksach, licencjonowanych zabawkach i grach wideo, otrzymało właśnie bezkonkurencyjne remedium na chorobę nostalgii. Kto nie wierzy,
Film Sommersa przypomina grę planszową dla dzieci do lat sześciu. Gracze rozstawiają pionki w dwóch bazach: Dobrej (pod piaskiem) oraz Złej (pod wodą). Każda z figurek może wykonać trzy ruchy podstawowe (kopnięcie, strzał z karabinu, fikołek), dwa zaawansowane (głupia mina, czerstwy tekst) i po jednym specjalnym (np. Iluzja Zatwardzenia, Lateks i Botoks, Śmiercionośny Monokl). Celem gracza jest odzyskanie walizki z żarłoczną substancją, pełną tzw. nanomitów. Za udane akcje, gracz premiowany jest dodatkowymi punktami. Może je wymienić w banku na fanty: cyfrowe zwierzątko (do wyboru: miś polarny, ryba słonowodna, wielbłąd dromader), szufelkę pikseli (zróżnicowane faktury: pustynia, ocean, śnieg) lub makietę Wieży Eiffle'a (do wyboru wersje: "klasyczna" oraz "pożerana przez zielonego gluta"). Przegrywa ten, kto nie dotrwa do końca sesji, umrze z nudów lub pójdzie utopić się w łyżce wody. Tej sprawy nie wygra nawet najlepszy adwokat popkultury. "G.I. Joe" jest obrazem tak złym, że nie pomogą mu ludowe mądrości w stylu "wiesz, za co płacisz" (zapewniam cię, widzu, że nie wiesz, za co płacisz). To obraz tak zatrważająco głupi, że ostatnie "Transformersy" wydają się przy nim diatrybą o pułapkach ponowoczesnej filozofii. Pokolenie wiecznych chłopców, wychowane na superbohaterskich komiksach, licencjonowanych zabawkach i grach wideo, otrzymało właśnie bezkonkurencyjne remedium na chorobę nostalgii. Kto nie wierzy, niech przymierzy – w domowym zaciszu ryzykujecie na własną rękę. Pamiętam, że z kinowego seansu uciekała nawet młodzież w wieku gimnazjalnym. Pomyślcie tylko, jak bardzo trzeba się postarać, żeby pchnąć nastolatka do takiej desperacji. Do wydania DVD nie można mieć większych zastrzeżeń: oprócz komentarzy reżysera i producenta filmu, na płycie znajdziemy rzetelny dokument z planu tego wiekopomnego dzieła, a także materiał o ironicznym tytule "Niesamowite efekty specjalne", rzucający światło na kulisy powstawania najbrzydszych efektów CGI w tym roku.
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu